Social Majdan

Abstrahując od wszelkich politycznych opinii na temat ostatnich wydarzeń, warto zwrócić uwagę na to, co działo się w sferze komunikacyjnej. I zapytać czy można mówić o jakichkolwiek nowościach.

Rozwój ludzkości determinuje zmiany w przepływie informacji. Z reguły mówi się o zwiększeniu jego szybkości – dzisiaj informacja o jakimś wydarzeniu może dotrzeć na drugi kraniec globu w ciągu kilkunastu sekund (stąd raczej troska o spowolnienie oficjalnego przekazu, czego wyrazem są zdarzające się nadal transmisje telewizyjne z opóźnieniem). Bardzo dawno temu wiadomości przekazywano ustnie, potem dzięki prasie, radiu, telewizji aż do Twittera, Instagrama i Facebooka. Żyjemy w erze permanentnego podłączenia i przepływu informacji. Do czego ono prowadzi? Weźmy za przykład Ukrainę.

091911049b08

Zachodnie stacje telewizyjne i tytuły prasowe tradycyjnie wysłały do Kijowa swoich korespondentów. Można by zapytać – po co? Albo inaczej – po co pchali się oni na Majdan i w sumie narażali życie? To, co pokazywały kamery, można było oglądać na YouTube w kilku ukraińskich serwisach w całodobowej relacji na żywo. Także uczestnicy wydarzeń donosili o nich za pomocą nie tylko tekstu, ale też zdjęć i filmów. Ich relacje nie różniły się od dziennikarskich, może nawet były rzetelniejsze? Zamiast biegać po Majdanie w poszukiwaniu dramatyzmu dziennikarze mogliby poszukać komentarzy gdzie indziej lub porozmawiać z ludźmi mającymi wiele do powiedzenia na spokojnie, poza strefą zagrożenia.

zukra

Wniosek z powyższego wynika taki – zmienia się rola dziennikarzy, jeśli przyjmiemy, że w ogóle są oni jeszcze potrzebni. Większość ich relacji polegała na powtarzaniu tweetów zwykłych ludzi. Tak, jak tego wysłanego przez umierającą rzekomo uczestniczkę zdarzeń. Ostatecznie okazało się, że przeszła operację i żyje. Ale jej tweet podsycił atmosferę. I tak niezweryfikowana informacja błyskawicznie obiegła Majdan, na pewno nie uspokajając ludzi. To kolejny znak czasu – szybkość rozchodzenia się informacji powoduje, że coraz trudniej ją zweryfikować. Mowa o tej tekstowej. Obrazy jeszcze mówią same za siebie, przynajmniej te z aplikacji, nie prasowe. W przeciwieństwie do Arabskiej Wiosny, duża część przekazu z Ukrainy miała postać zdjęć na Instagramie. To kolejny wniosek – zwykli ludzie często są bardziej nowocześni niż ich władza.