Social Media Convent

W miniony weekend w Gdańsku odbyła się jedna z wielu imprez poświęconych, najogólniej mówiąc, nowym mediom, internetowi i marketingowi. Poniżej kilka przemyśleń, bardziej pytań niż odpowiedzi.

Imprez tego typu, swoistych zjazdów branżowych, jest w Polsce może nie bez liku, ale na pewno dużo. Jedne płatne, inne darmowe, od Gdańska po Kraków co kilka tygodni odbywają się konwenty, zjazdy, konferencje i inne spotkania. No i dobrze, skoro są chętni by w nich uczestniczyć, to znaczy, że jest popyt. Mam tylko jedną wątpliwość – do kogo są one adresowane? W gronie gości specjalnych i prelegentów pojawiają się wciąż te same osoby. Dosłownie. Mógłbym wymienić ze 20 nazwisk, które razem lub na przemian zaliczają każdą imprezę. Nie mówię, że to źle. Trochę jednak dziwnie.

Każda z nich reprezentuje swój biznes lub przynajmniej siebie i swojego bloga czy poboczny od pracy stricte zawodowej projekt. Zna się na danych zagadnieniach (lub do tego pretenduje) lepiej niż inni i o nich mówi. Czy z miesiąca na meisiąc mówi o czymś nowym i jeszcze nieznanym? Chyba jednak nawet social media nie rozwijają się tak błyskawicznie. Tak więc wydaje mi się, że ze strony gwiazd branży jest to spotkanie towarzyskie i okazja do zebrania punktów lansu.

zzzz

Jest też zwykle druga strona medalu – publiczność. Dla niej takie konferencje na pewno mogą być interesujące. O ile uczestniczy w nich pierwszy, może drugi raz. Kolejne są już raczej bez sensu. O wiele więcej wyciągnąć można z sieci – Facebooka, blogów i czasopism. Ale czy słuchacze na minionym konwencie to nowicjusze? Z relacji zdjęciowych widać, że w większości nie. To dobrze znane w branży nazwiska, których wiedza nie musi być uzupełniana podczas wyjazdu na drugi koniec Polski w celu wysłuchania 30 minut wykładu człowieka słuchanego już dziesiątki razy.

Organizacja takich imprez to może więc zabieg PRowy miast gospodarzy? O Gdańsku często można usłyszeć, że to najbardziej „socialowe” miasto w Polsce. Coś w tym może być, to tutaj odbywa się przecież Blog Forum Gdańsk. Urząd Miasta wspiera takie wydarzenia, mając chyba świadomość, że zebranie w jednym miejscu tylu geeków spowoduje w sieci spory szum. W przeciwieństwie do innych miast, chociaż rozdawane przez Poznań koszulki za pierwszy check-in na Starym Rynku to miły gest.

zza

Jest jeszcze jedna kwestia. Nie byłoby tego typu eventów gdyby nie wspierające lub całościowo organizujące je agencje. Odnoszą one z tego faktu tę samą korzyść co miasta. Rozgłos, szum i wizerunek – być może o to właśnie głównie chodzi?