Czym jest LOLcontent?

Znalezienie sposobu na interesujące i angażujące fanów treści, generujące mnóstwo like’ów, udostępnień i komentarzy, jest jak szukanie Świętego Graala. To, co działa przez jakiś czas, szybko powszednieje i staje się nudne. Co wtedy zrobić?

Oczywiście sięgnąć po tzw. lolcontent! Lol (skrót od laugh out loud – śmiać się głośno) content (treść) to wpisy wywołujące śmiech, rozczulenie i inne pozytywne reakcje. To ostatnia deska ratunku dla wypranego z weny community managera, który post przecież wrzucić musi, nawet jeśli nie ma zielonego pojęcia o czym. Ma dość postów produktowych, poradnikowych, zestawień, pytań zadawanych fanom i linków do ciekawych treści zewnętrznych. Ewentualnie grafik nawalił i nie przygotował na czas ilustracji. Co robić?!

lol1

Wrzucić post z kotkami, pieskami lub innymi słodkimi zwierzakami. Zakomunikować, że mamy piąteczek i należy się radować lub ogłosić, że jutro będzie poniedziałek i trzeba się zasmucić. Pochwalić się zbawczą mocą porannej kawy lub obwieścić, że zima jest be. Można tez sięgnąć po gotowe demotywatory, są dobre na każdą okazję.

lol2

Takie posty to z jednej strony to nic złego, umiejętnie wykorzystane potrafią przypaść odbiorcom do gustu. Ale kiedy ich publikowanie staje się regułą, są nudne i odrzucają społeczność. Świadczą o całkowitym braku pomysłu na prowadzoną stronę, o nieznajomości marki, dla której się to robi lub o pracy na odczepnego. Co o marce np. spożywczej mówi słodki kociak z podpisem „piąteczek, piątunio” (tak, łączenie treści jest bardzo popularne!), co do przekazania ma marka co niedzielę strasząca poniedziałkiem? Najprawdopodobniej nic istotnego dla fanów, którzy po kilku takich postach poczują się znużeni. Setny piesek, nawet rozkoszny, spowoduje w końcu odlike’owanie strony.

lol3

Dlatego bardzo ważna jest świadomość reakcji wywoływanych przez lolcontent. Jeśli już go stosujemy, należy robić to umiejętnie. Penie, że są marki, dla których jest on stworzony. Piwo i mocniejsze alkohole obwieszczające nadejście piątku nie rażą tak, jak teoretycznie poważna gazeta. Schronisko dla zwierząt publikujące zwierzaki też może mieć w tym jakiś cel. Nawet demotywator, starannie wybrany i pasujący do strategii marki w mediach społecznościowych, może zostać świetnie odebrany. Trzeba „tylko” znać obsługiwaną firmę i zgromadzoną wokół niej społeczność. A do tego potrzeba trochę czasu i pracy, o czym wielu social media ninjów zdaje się nie pamiętać.

lol4